poniedziałek, 24 października 2016

SERNIK BEZGLUTENOWY

NAJPYSZNIEJSZY SERNIK NA ŚWIECIE!

Dzisiaj  podzielę się z Wami  przepisem na mój ukochany i ulubiony sernik!
Oczywiście bezglutenowy bo nie ma w nim ciasta ;)
Jest nieziemsko puszysty i nie ma opcji, że nie będzie Wam smakować!!!


Jeśli macie Celiakie tak jak ja, to uważajcie na gotowe mieszanki do serników. Zawierają dużo spulchniaczy, skrobie modyfikowaną itp. a to oznacza, że na pewno jest w nich gluten.

Ostatnio znalazłam ser z Tesco i o dziwo ma w składzie tylko: 
ser twarogowy mielony z mleka pasteryzowanego - 100%. Ser twarogowy Tesco nie zawiera substancji zagęszczających.

Jak dla mnie bomba, tym bardziej, że sernik wychodzi z niego rewelacyjny!


SKŁADNIKI:

1 kg twarogu;
1 budyń waniliowy (u mnie Celiko);
8 jajek;
125 g miękkiego masła;
aromat waniliowy - 1 łyżeczka;
1 szklanka cukru (ok 200 g);
1/2 opakowania cukru waniliowego;
bakalie (rodzynki i kandyzowana skórka z pomarańczy);


WYKONANIE:

Jajka myjemy, oddzielamy białka od żółtek.
Białka ubijamy na sztywno z odrobina soli.
Żółtka ucieramy z cukrem, cukrem waniliowym i ekstraktem z wanilii.


Ciągle miksując dodajemy stopniowo twaróg, miękkie masło . Na koniec dodajemy ubitą piane z białek.
Mieszamy bardzo delikatnie.


Na koniec dodajemy namoczone bakalie, obtoczone w mące bezglutenowej.
Wylewamy wszystko do formy wysypanej bułką tartą bezglutenową.

Wstawiamy do piekarnika na 170'C i pieczemy około 1 godziny.

Teraz najważniejsze: Po upieczeniu wyłączamy piekarnik i zostawiamy w środku sernik na około 20, 25 min. Po tym czasie uchylamy drzwiczki i jeszcze trzymamy do około 15 min. Na prawdę warto bo wtedy tak bardzo nie opadnie, a w trakcie pieczenia rośnie jak szalony!






Smacznego!






poniedziałek, 10 października 2016

TARTA Z NADZIENIEM JABŁKOWO-BUDYNIOWYM (bezglutenowa)


Uwielbiam tarty a na jesienną pogodę tarta z jabłkami pasuje idealnie. 
W dodatku jest banalnie prosta!

Możecie skorzystać z dwóch sposobów:

1. tradycyjny - robicie ciasto z mojego wcześniejszego przepisu:

2. Expresowy - Ja tym razem skorzystałam z ułatwienia i zrobiłam ciasto z mieszanki do ciasta kruchego. Jest przepysznie maślane i robi się błyskawicznie. 
Dodajecie do tego tylko 60 g masła, 1 żółtko i łyżkę mleka.


SKŁADNIKI NA NADZIENIE;
  • Opakowanie budyniu waniliowego
  • 0,5 kg jabłek
  • 1 opakowanie cukru waniliowego bezglutenowego
  • 1 łyżka brązowego cukru
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej

WYKONANIE:

Jabłuszka obieramy i trzemy na tarce na grubych oczkach. Ja zawsze wybieram słodkie jabłka.
Na patelni lub w garnku daję łyżkę masła i na rozgrzane masełko wrzucam jabłka.
Smażymy je razem z brązowym cukrem i cukrem waniliowym. Sok musi odparować.
Do osobnego naczynia,  wlewam 2-3 łyżki zimnej wody i łyżkę mąki ziemniaczanej.
Rozrabiam mąkę i wlewam do jabłek bardzo szybko mieszając, ma nam powstać konsystencja kisielu.
W osobnym garnku robimy budyń waniliowy. 
Połowę wlewamy do jabłek i mieszamy wszystko dokładnie.

Ciasto dzielę, odkładam 1/4 na kruszonkę i wstawiam do lodówki
Resztę ciasta  wykładam na wysmarowaną tłuszczem blachę. 
W przypadku tart a tym bardziej bezglutenowych polecam blachy z wyjmowanym dnem, gdyż ciasto jest bardzo kruche i po upieczeniu, się wręcz rozlatuje.


Ciasto nakłuwamy widelcem i wstawiamy na 10 minut do piekarnika rozgrzanego do 180'C
potem wyciągamy,  nakładamy farsz i posypujemy kruszonką.
Wkładamy do piekarnika i pieczemy jeszcze ok. 25-30 min.

Ciasto jest najlepsze gdy ostygnie ;)



TOSIA

Ja i to moje blogowanie... Nie było mnie od maja... Nie uważam się za 100% blogerkę... Traktuję to chyba jako dziennik, w którym staram się w pigułce streścić to, co dzieje się w naszym domu.

Okoliczności jakie towarzyszyły nam przez ostatnie miesiące kompletnie nie sprzyjały mojej wenie twórczej. Kajusia, nasz najstarszy pies odeszła od nas na początku czerwca, po tym wszystkim Marcos, nasz drugi pies zaczął chorować. Ostatnie miesiące to była jedna wielka walka o życie moich najukochańszych przyjaciół. Przegraliśmy... A nasz dom ogarnęła potworna pustka i cisza. Nawet nie jestem w stanie opisać tego co czułam, stracić dwa psy w ciągu trzech miesięcy do dla mnie zdecydowanie za dużo. Natychmiast pojawiło się pogorszenie w mojej chorobie, ogólna ruina fizyczna i psychiczna. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy ogłoszenie o Tosi? Decyzja była natychmiastowa. W czwartek zobaczyliśmy ogłoszenie, w piątek odbyła się u nas wizyta przed adopcyjna a w sobotę pojechaliśmy po nią 300 km.



Tosia pochodzi z wioski przy ukraińskiej granicy. Przeżyła dzięki dobrym ludziom, którzy ją zabrali i zapewnili opiekę w hotelu dla psów. Na Facebooku utworzono wydarzenie gdzie wiele cudownych osób wysyłało pieniądze na sterylizacje, szczepienia, pobyt w hotelu itp. Jesteśmy wszystkim bardzo wdzięczni!
Pierwszy rok swojego życia spędziła samotnie w stodole bez dachu. Żywiła się po śmietnikach. Jak ją poznaliśmy nie wierzyliśmy, że tyle przeszła, nadal karna wobec ludzi, pełna miłości i nadziei...

A najważniejsza uwielbia koty! To chyba dzięki nim przeżyła. Nie ukrywam, że to była karta przetargowa bo nasze koty tyle ostatnio przeszły, że nie chcieliśmy im fundować kolejnej traumy. Na szczęście Tośka ma w sobie tyle miłości i jakąś niesamowitą aurę, że nasze koty, które nie dają do siebie podejść żadnemu obcemu psu od pierwszej chwili ją zaakceptowały a wręcz polubiły. 

I tak w naszym domu znowu zaświeciło słońce. Nie wiem kto kogo uratował, czy my ją czy ona nas...

Tosia jeszcze przed adopcją:

A tu już z nami :)